Od paru dni PiS trąbi o tym, że znalazł pieniądze. Kilkadziesiąt miliardów. I że jak rządzili poprzednio, to te pieniądze były, tylko PO potem zgubiła.
Ściągalność podatków w stosunku do PKB - o tym mowa. PiS trąbi, że 'za ich czasów' ściągalnośc to było 17,4% PKB, a teraz to 'tylko' 14 %. Próbuje tym udowodnić tezę, że za czasów PO ściągalność podatków spadła.
Na pierwszy rzut oka wygląda, że mają rację, prawda ?
Jest mały szkopuł. Za czasów PiS nie wliczano do PKB szarej strefy, która z założenia nie płaci podatków. Za PiS też nie płaciła - tylko to, co zarobiła nie było wliczone w PKB. I procent wyszedł lepszy, niż teraz - kiedy uwzględnia się w całym PKB również dochody tych, co podatków z założenia nie płacą.
Takie porównywanie to po prostu manipulacja. Chyba nie jest celowa, po prostu próbowali znaleźć jakąś 'statystykę', co dobrze wypadnie w mediach. I znaleźli.
Siedzi w tej całej sprawie i się śmieje mały szkopuł - 'za ich czasów' i teraz to zupełnie inne rzeczy są mierzone w przychodzie narodowo-patriotycznym. Drzewniej w PKB nie było kasy zarobionej bez płacenia podatków, to i stosunek podaktów do PKB był większy - to chyba jasne.
Tych 'zgubionych' przez PO a 'znalezionych' przez PiS pieniędzy nie ma. Ściągalność podatków nie spadła (a przynajmniej te 'statystyki' PiSowe tego nie dowodzą), nie wystarczy przywrócić stanu 'za czasów PiS' - bo wtedy nie mieli wcale większej ściągalności. Te 50mld, które się pojawią w budżecie, jak tylko będzie tak, jak było za poprzednich pisorządów to bzdura. Ich nie było i nie ma.
A oni już je wydają...
Podatek 'od marketów' też chcą wprowadzić. I chwali im się to. Firmy w Polsce płacą za mało podatków (mniej jest dochodów państwa z CIT niż z PIT - dziwne, prawda ? ). Niby chcą dobrze.
Niestety - wyjdzie, jak zwykle. Co chcą tym osiągnąć poza większymi wpływami do budżetu ? Przede wszystkim polskich sklepikarzy chcą tym wspierać. Za parę lat im ci sklepikarze podziękują. Beczką z gnojówką. Dlaczego ?
W projekcie PiS jest kryterium powierzchni sklepu, od wielkości której podatek będzie obowiązywał (jako jedne z wielu kryteriów). 250 metrów kwadratowych. Biedronki i Lidle będą płacić, Żabka nie - bo mniejsze sklepy. Parę innych malutkich sieci też nie.
Co zaczną robić wielkie sieci (typu Tesco, Auchan itp) ? Ano - zrobią to, co na tzw. Zachodzie (np. Szwajcaria). Uderzą w sektor do tej pory dla nich nieopłacalny - małe sklepiki. Konkurencji z Tesco rodzinny sklep zatrudniający dwójkę sprzedawców i utrzymujący 4osobową rodzinę właścicieli nie wygra.
Po tej ustawie wartość Żabki i innych sieci małych sklepów wzrośnie chwilowo. Ale tylko chwilowo - w momencie, gdy wielcy gracze wejdą w ten sektor rynku będzie wiadomo, kto wygra. Ale - wielcy gracze wtedy na wejściu będą chcieli kupić parę małych gotowych sieci. Zawsze to szybszy start. Także da się sprzedać szybko i z zyskiem 'nasze, polskie' sieci małych sklepów. Pozbyć się ich i tak będzie trzeba, bo Tesca i inne Auchany wyprą małych graczy z rynku. Ci, co mają sieci małych sklepów zarobią na ich sprzedaży. A małe rodzinne sklepiki nie wytrzymają konkurencji. I padną. Pojedynczych sklepików 'wielcy' na początku kupować nie będą. Zaczną od sieciówek, poczekają, aż ich cena niezrzeszonych sklepów spadnie. A spadnie, bo sklep padnie. Taki mały skutek uboczny zapisu o 250 metrach kwardatowych. A podobno chodziło o to, by 'naszym' pomóc. Nie zdziwiłbym się, gdyby nie było w okolicach PiS jakichś 'naszych', którzy mają udziały w sieciach małych, 'polskich' sklepów. To by tłumaczyło ten absurd.