trubro trubro
234
BLOG

Lobbing po polsku - 13 lat temu - ochrona danych osobowych.

trubro trubro Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Na wspominki mnie wzięło.  Nie, żebym zobaczył gumę Donald (teraz ta marka niezłe emocje by wywołała), albo kogoś w butach Relaks - nie, po prostu u lekarza z dzieckiem byłem.  Prywatnego - bo po burżujsku dziecko zachciało zachorować w łikend, i jak każdy rodzic, którego stać - wysupłuję kase na poważną, wielką klinikę, która akurat przyjmuje.  Lekarz (karka) zbadała, zapisał(a) leki - byłem zadowolony z wizyty.  Poproszono mnie o numer telefonu, dałem go, bo 'na wszelki wypadek' lepiej, żeby mieli w przychodni.

Po dwóch dniach dzwoni telefon.  Słyszę pytanie 'czy tego i tego dnia był pan z dzieckiem u lekarza u nas....'.  Trochę się wystraszyłem.  Lekarz źle wyliczył dawkę (na podstawie masy) leku ?  Lek pomylił ?  Coś się stało ?  Nie nie - chodzi o ankietę, czy jestem zadowolony.  Ok - mówię, jestem, nawet bardzo, nie mam czasu rozmawiać.  Ale wie pan - właściwie, to my chcieliśmy zaproponować nasz produkt - abonament....

Szlag mnie trafił lekko.  To ja im ciężko zarobione 200 PLN około płacę parę dni przed wypłatą, żeby mieć święty spokój, nie musieć czekać w kolejkach i być traktowanym tak, jak w niektórych większych miastach traktuje się NFZ'owych pacjentów (czyli źle.  Żeby było jasne - wiem, że są miasta, gdzie pacjenci z NFZ są naprawdę dobrze traktowani, i nie trzeba czekać w kolejkach wielkich), a tu nie dość, że skasowali więcej niż inne prywatne przychodnie w mieście (w końcu to koncern jeden z największych w kraju), to jeszcze mnie jak barana do strzyżenia traktują, a do tego straszą?  Udają, że chodzi im o sprawdzenie mojego zadowolenia, a tak naprawdę chcą mi produkt wcisnąć ?  Naprawdę byłem przez kilka sekund wystraszony, że coś się stało, że może dziecku złe leki podałem.
 

retrospekcja...


Pamiętam jak dziś - rok 1997, ciężka wiosna była wtedy.  Byłem tego roku na konferencji, gdzie omawiano wprowadzaną akurat ustawę o ochronie danych osobowych.  Ekspert sejmowy, który brał udział w legislacji mówił nam, co się szykuje.  My mieliśmy dostosowywać systemy IT do tego.  

Główną ideą było 'dane można pozwolić komuś przetwarzać w określonym tylko celu, domyślna zgoda jest tylko na takie przetwarzanie, które jest niezbędne do wywiązania się z umowy'.  Inne spojrzenie na główną ideę - jak firma ma nasze dane dlatego, że kiedyś mieliśmy z nimi jakąś umowę, to nie może tych danych przetwarzać do wciskania nowych produktów swoich.  

To znaczy - jeżeli musieliśmy kiedyś jakiejś firmie podać nasz numer telefonu (np. przy wizycie u lekarza/w aptece 'na wszelki wypadek, do użycia tylko wtedy, gdyby życie było zagrożone'), to ta firma nie może do końca życia dzwonić do nas i swoje nowe produkty proponować.  I żeby tak było, nie musimy nic zastrzegać - nie ma domniemanej zgody na marketing.

Takie były założenia ustawy.  Tym się wszyscy zachwycali, że takie nowoczesne prawo.

To był rok 1997.  Niestety - teraz w ustawie mamy niefajny zapis powodujący, że jak firma ma nasz numer telefonu, i zdobyła go 'prawnie', to może nam wciskać swoje usługi bez pytania. 

Ciekawe, co ?  Zniszczyli podstawowe założenie ustawy - przetwarzania danych tylko w określonym celu.  Jeżeli chcę korzystać z usług firmy jakiejś, do korzystania z tych usług musze tej firmie podać dane osobowe, to nie mam prawnej możliwości zmuszenia firmy, by nie wykorzystywała moich danych do marketingu swoich produktów. 

Do adremu - lobbing po polsku

Marketing bezpośredni własnych produktów został w 2001 roku (miesiąc przed wyborami) uznany za "prawnie usprawiedliwiony cel realizowany przez administratorów danych".  Od tej pory koncerny telefonii komórkowej mogły zawracać głowe wszystkim swoim klientom.  Swoje usługi próbować sprzedawać nawet tym, co nigdy nie zgadzali się na 'przetwarzanie w celach marketingowych' (pamiętacie - kiedyś było takie pytanie w formularzach...).  Taka zmiana absolutnie nie była w interesie zwykłych obywateli - była w interesie wielkich firm, które miały kasę na 'lobbing'.

Całe szczęście można się do tego przyczepić - zmiana robiona w pośpiechu (uchwalono zmianę około miesiąc przed wyborami) okazała się trochę głupawa.  Przy odrobinie dobrej woli nic się nie zmieniło (poza orzecznictwem sądów, które głupoty nie potrafią zauważyć ;) ) - w tej chwili mamy zestaw 'praw':

"[...] art 23:

punkt 1.  Przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy:

[...] (ustęp 5)

jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych
przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie
nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą,

[...]

Za prawnie usprawiedliwiony cel, o którym mowa w ust. 1 pkt 5, uważa się w
szczególności:
1) marketing bezpośredni własnych produktów lub usług administratora danych,
"

Co jest w tym zestawieniu ciekawego ?  Ano - marketing bezpośredni jest celem 'usprawiedliwionym prawnie' - tak głosi punkt 4.  Ale czy narusza prawa lub wolności osoby, której dane dotyczą ?  Jeżeli narusza, to mimo, że cel prawnie usprawiedliwiony, to przetwarzać nie można.  A skąd wiadomo, czy narusza ? 

Niezły potworek prawnojęzykowy powstał.  Prawo definiuje jako czyn zabroniony coś, co 'narusza prawa i wolności' ;)  Jakie prawa ?  Do nieprzetwarzania moich danych osobowych w celach, na które się nie zgadzam ?  Przecież te prawa są właśnie definiowane...  Idem per idem.


Ech... Lobbing po polsku.  Na szybko, byleby ktoś mógł zarobić więcej kasy, bez patrzenia na spójność logiczną...  Do tego durne media nic nie zauważają, bo te same firmy, które lobbują o posłów, potrafią często lobbować w mediach.  Czasem nie muszą bezpośrednio lobbować - wystarczy, że temat trudny dla 'dziennikarzy', to się nie zorientują, i ludzie cicho będą siedzieć.


Fajny przykład lobbingu, prawda ?  Następuje zmiana prawa wprowadzonego 4 lata wcześniej, jego totalne wypaczenie, odebranie przyznanych obywatelom praw (do świętego spokoju, że mnie nikt nie będzie nagabywał do kupowania prodkutów nowych tylko dlatego, że ma mój numer), i co ?  Dziennikarze nie zauważają, opozycja nie zauważa, obywatele nie zauważają (chyba, że pamiętają poprzednie przepisy, bo śledzili legislację, musieli dostosowywać swoją pracę do jakichś praw)

 Zauważa to natomiast potfel paru osób, które dzięki temu zarobiły kasę.  Nie mówię tu oczywiście o żadnych politykach, tylko o 'właścicielach i managierach na procencie' w firmach, które zyskały nowych klientów poprzez agresywny i nieetyczny marketing. 

Politycy na pewno zrobili to za darmo.  Przecież w interesie polityka jest odebranie obywatelom przyznanych wcześniej praw, i to praw, które dotyczą każdego, w bardzo wielu 'życiowych sytuacjach'.  Przecież nikomu nie przeszkadzają spamujące telefony i SMS'y, prawda ? Żaden obywatel się nie obrazi na polityka za to, ze pozwolił firmom dzwonić w niedzielę z ofertą usług, tylko dlatego, że mam u nich telefon, prawda ?  Tak bardzo chcieli obywatelom pomóc taką zmianą prawa, że nawet miesiąc przed wyborami zdążyli.  I wszystko to za darmo ;)  Dla ludzi :)

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka