Jakiś czas temu pisałem o biopaliwach z alg - tutaj. Biopaliwa generalnie fajny wynalazek, tylko, że jak się je 'tradycyjnie' uprawia jak inne rośliny - w glebie - drożeje żywność. Bo bardziej opłaca się sadzić biopaliwo, niż ogórki na przykład.
Takich problemów nie ma przy algach - hoduje je się w dużych zbiornikach, tam, gdzie gleba może być z czystego kwarcu nawet - to po prostu zbiornik z wodą i zielonym czymś. Nie sieje się niczego w ziemii, tam mogą rosnąć buraki i inne kartofle zapyziałe.
Biopaliwa lane do baku - fajna rzecz, jeszcze lepsza - elektrownia algowa.
Jak to działa - ano, są sobie zbiorniki. W nich rosną algi. Po ośmiu godzinach algi się 'zrywa', odciska wodę, algi się pali. Ciepło zamienia się w energię elektrzyczną. Dwutlenek węgla dostarcza się algom tym, które rosną - z niego robią się kolejne algi itp... Zamknięty obiek dwutlenku węgla - emisja zero. Trzeba algom też dostarczać trochę ścieków - znaczy, nawozu. Bardzo niewiele.
Fajny pomysł na taką elektrownię - prawda ? Jeszcze lepiej, że w Polsce to już powstaje. Algi odbierają energię ze słońca, wiążą za jej pomocą dwutlenek węgla, potem - przy spalaniu (tutaj - dosyć wydajna gazyfikacja, jak przy gazyfikacji drewna) - dwutlenek węgla wypada, wylatuje też energia.
Teraz parę mało istotnych faktów - taka elektrownia (jak ta, powstająca w Polsce) ma moc 53MW. 11 MW zużywa sama, zostają 42 megawaty. I zero emisji. Potrzeba na to 5 hektarów.
Policzmy - elektrownia w Igalinie ma mieć (jak się Polska przyłączy) około 3200 MW (chyba, że się coś pozmieniało). Czyli - około 76 takich elektrowni na algi, i już mamy moc elektrowni atomowej. Do tego - system zasilania kraju oparty na elektrowniach algowych byłby systemem rozproszonym po całej Polsce - nie byłoby jednego miejsca, z którego trzeba dostarczać prąd wszędzie, przez 500 kilometrów na przykład. Mała elektrownia algowa w każdym większym mieście - odpadają straty na przesyłach (a są bardzo duże), odpada potrzeba super infrastruktury przesyłającej 'duże ilości' prądu.
Żeby było jasne - uważam, że elektrownie atomowe są w porządku - są bezpieczne, nie zanieczyszczają środowiska. Tylko, że w tej chwili widać, że jest rzeczywista alternatywa. Nie mżonki Pawlaka o biopaliwach z kukurydzy, które nie bardzo starczą na nasze potrzeby i spowodują podwyżki cen żywności.
Elektrownie algowe. To jest to. Natura przez całkiem długi okres czasu dopracowywała technologię uzyskiwania energii ze słońca. Chlorofil - fajny wynalazek. Warto więc - zamiast samemu odkrywać koło od nowa - posłużyć się jej doświadczeniem.
76 miejsc zajmujących 5 ha, 76 małych inwestycji, gdzie mogą być różni właściciele. 76 bardzo prostych maszyn (zbiorniki, filtry, pompy, prasa, palnik - ten akurat najbardziej skomkplikowany.), zamiast jednej super złożonej. W wypadku awarii zagrożenie ze strony alg jest naprawdę niewielkie. Porosną nas gwałtownie najwyżej ;)
Proste jest piękne.
Elektrownia atomowa nie powinna być celem samym w sobie - celem powinno być spełnienie energetycznych potrzeb państwa przy minimalnych stratach w srodowisku naturalnym.
Trzeba dobrać technologię do potrzeb.
Mimo, że kiedyś sam trąbiłem znajomym, i nie tylko 'musimy w Polsce mieć elektrownie atomową', teraz trąbię 'wcale nie musiumy'. Bo jest technologia, która spełni nasze potrzeby o wiele lepiej. Jedna taka elektrownia to około 140 mln Euro inwestycji. Zwrot - przy dodatkowej kasie/upustom podatkowym za 'zieloną' energię - podobno już po kilku latach.
Żeby dorównać mocą do 3200 MW trzeba zainwestować około 10 miliardów Euro - na elektrownie algowe. Przy założeniu cen 'jednostkowych', a nie hurtowych ;) 140 mln na elektrownię algową to cena przy robieniu jednej, a nie 76-ciu. Do tego - nie trzeba inwestować w dodatkową infrastrukturę przesyłu (rozproszone po całym kraju elektrownie). W każdym razie - koszt postawienia nowej elektrowni atomowej jest zbliżony. Koszty eksploatacyjne elektrowni atomowej - przynajmniej rząd wielkości większe. Do tego trzeba zrobić infrastrukture na przesył.
Ech... a takie fajne te elektrownie atomowe były... Teraz są już zupełnie niepotrzebne. Chyba, że się okaże, że z tymi algami to ściema, fikcja, i nic nie działa ;)